Najczęściej spotykanymi, i, paradoksalnie, najbardziej bagatelizowanymi przypadłościami psychicznymi, są różne rodzaje depresji. Ich początkowe stadia zwykle nie wzbudzają naszych podejrzeń i są pozornie nieszkodliwe, jednak jeśli je zlekceważymy, pozwolimy rozwijać się kolejnym objawom i będzie nam trudniej wrócić do zdrowia w późniejszych etapach zaburzeń. Im wcześniej zostanie postawiona diagnoza, tym szybciej mamy szansę otrzymać fachową pomoc i zareagować, póki symptomy nie utrudnią nam znacząco życia.
Depresja to choroba, którą najczęściej bagatelizujemy. Często nawet nie przychodzi nam do głowy, że senność, brak apetytu, brak motywacji i siły czy pogorszony nastrój mają podłoże psychiczne, i ratujemy się na przykład suplementami witaminowymi bądź zwiększamy spożycie kawy. Na rozwój depresji wpływać mogą czynniki zewnętrzne – czyli wydarzenia, na które nie mamy wpływu, oraz wewnętrzne – nasze indywidualne predyspozycje. Dwukrotnie bardziej niż mężczyźni, narażone na tę chorobę są kobiety, ze względu na gospodarkę hormonalną i rolę społeczną, do której są przyuczane i wychowywane.
Nie ma jednej przyczyny lub kompletu przyczyn depresji, które można przyporządkować do każdego pacjenta. Wewnętrzne skłonności do depresji, jeśli “spotkają się” z czynnikami zewnętrznymi, powodują zwiększone ryzyko zachorowania. Jakie są zatem okoliczności życiowe, które mogą wpłynąć na pojawienie się i rozwój depresji?
Pierwszym z nich jest brak pracy. Zaangażowanie w sprawy zawodowe wymusza stabilny, jasno określony plan dnia i tygodnia, zapewniając poczucie stabilizacji, bezpieczeństwa. Długotrwały brak pracy lub bezowocne poszukiwania powodują psychiczny chaos oraz wywołują myśli o własnej beznadziejności. Codzienne kontakty ze współpracownikami oraz obowiązki zawodowe także stabilizują nastrój, a nawet są w stanie go poprawić i utrzymywać na wysokim poziomie.
Drugi czynnik ryzyka to stan cywilny – samotni mężczyźni znacznie częściej wpadają w depresję, niż ich równolatkowie żyjący w stałych, udanych związkach. Z kolei u kobiet wygląda to inaczej, gdyż to właśnie mężatki są bardziej narażone na zachorowanie, niż singielki. Znaczenie ma także jakość związku; osoby pozostające w nieudanych związkach bądź czujące się zaniedbane i lekceważone przez partnerów, mają większe skłonności depresyjne, niż ich koledzy będący w dobrych relacjach z partnerami.
Kolejnym, pozornie błahym czynnikiem ryzyka, jest masa ciała i wygląd zewnętrzny. Nie od dziś wiadomo, że zaburzenia odżywiania są ściśle powiązane z depresją. O ile chęć zachowania zdrowia poprzez rozsądne odżywianie czy aktywność fizyczną nie jest niczym złym, to drastyczne odchudzanie z przysłowiowych kości na ości zawsze ma podłoże psychiczne. Zostało ponadto udowodnione – za pomocą wieloletnich badań – iż osoby otyłe dużo częściej chorują na depresję, niż osoby szczupłe. Zbyt duża masa ciała powoduje szereg objawów czysto fizycznych – szybkie męczenie się, podwyższone ciśnienie, bóle stawów; jak i psychicznych – w naszej kulturze panuje przekonanie, iż atrakcyjny wygląd jest równie ważny, co wiedza, umiejętności i majątek. Nadwaga i otyłość powodują poczucie nieatrakcyjności i obniżenie samooceny, skąd prosta droga do wpadnięcia w depresję. Bardzo często osoby ważące więcej, niż norma społeczna przewiduje, unikają kontaktów z innymi ze wstydu lub lęku przed byciem ocenianym przez pryzmat wyglądu.
Szczególnym czynnikiem ryzyka, dotykającym jedynie kobiety, jest okres tuż po porodzie. Baby blues, czyli depresja poporodowa, wynika z gwałtownej zmiany poziomu hormonów w organizmie, przeżytym stresem związanym z ciążą, oraz wymaganiami, jakie otoczenie stawia świeżo upieczonym matkom. Obniżenie nastroju i brak motywacji powodują, iż kobieta nie jest w stanie poświęcać opiece nad noworodkiem tyle uwagi, ile by chciała, co tylko nasila już występujące objawy.
W pierwszym stadium depresji symptomy mogą nawet nie zwrócić naszej uwagi – obniżony nastrój, brak motywacji do codziennych aktywności, zaburzenia rytmu snu czy zmniejszony apetyt nie są nasilone i często występują pojedynczo. Łatwo jest je przeoczyć lub zrzucić na karb przepracowania czy niedoborów witamin. Drugim stadium depresji – umiarkowane – poza nasileniem objawów łagodnej depresji, charakteryzuje się też kłopotami z koncentracją, czarnymi myślami dotyczącymi przyszłości, niepokojem oraz spadkiem samooceny i wiary we własne siły. Trzecim stadium depresji czyli Depresja ciężka natomiast, paradoksalnie, wiąże się z kompletnym zobojętnieniem – dotyczącym swojej przyszłości, wyglądu czy relacjami z innymi ludźmi. Występuje także brak zainteresowania seksem, brak apetytu lub nadmierny apetyt, izolowanie się i poczucie wewnętrznej pustki. Nieleczona depresja może prowadzić także do innych rodzajów zaburzeń – alkoholizmu, anoreksji, nerwicy i wielu innych.
Nie należy samodzielnie diagnozować u siebie żadnych chorób – depresja także się do nich zalicza. Gdy widzimy u siebie niepokojące objawy, jak zmiany apetytu, rytmu dobowego, czy obniżony nastrój lub brak zainteresowania jakimikolwiek aktywnościami, udajmy się do lekarza rodzinnego. Jeśli wykluczy on inne możliwe przyczyny, uzyskamy od niego skierowanie do psychologa lub poradni zdrowia psychicznego, gdzie otrzymamy fachową pomoc i szczegółowe rozpoznanie zaburzeń czy chorób, które nas dotknęły. Nie bagatelizujmy także sygnałów wysyłanych przez nasze ciało – im wcześniej udamy się do specjalisty, tym większa szansa na szybkie wyleczenie.